niedziela, 13 kwietnia 2014

Nie lubię szpitali... + zakupy :)

To miał być tydzień pełen ćwiczeń. I pewnie by był, gdyby nie moje ciało. Od jakiegoś czasu pobolewał mnie brzuch, ale nie zwracałam na to uwagi. Dopóki nie miałam nudności, to zwaliłam to na stres. No ale doszły nudności, więc wybrałam się do lekarza, lekarka wysłała mnie do szpitala, a szpital wsadził pod kroplówki. I tak zamiast spędzić sobotę na ćwiczeniach (a wejściówki miałam!), to spędziłam ją grzecznie leżakując i wypoczywając. Ale że dupa mi trochę odżyła, to się zastanawiam czy dzisiaj iść już na rower, czy poczekać, jak pani doktor nakazała.
Bo chciałam wypróbować moją nową koszulkę + spodnie, które kupiłam sobie w Decathlonie, o takie:
Jednak nadal mam ochotę na porządne zakupy :) Widziałam kilka ciekawych rzeczy. Niekoniecznie na Bielanach we Wrocławiu, ale...
Wracając, nadal nie wiedzą co mi jest, nie chcę pogarszać swojej sytuacji, ale przecież nie mogę pozwalać, aby dupa mi rosła ;) Natomiast moja choroba niestety ma związek z tym, że spuchł mi brzuch. Więc może faktycznie, dopóki nie będę wiedziała co i jak, nie będę ćwiczyć, by nie pogorszyć swojego stanu.

A plany ćwiczeniowe mam. :) No nic, jakoś do poniedziałku przetrzymam.

środa, 2 kwietnia 2014

Małe kwietniowe postanowienie + marcowe podsumowanie

Hellou.
Ja może od marcowego podsumowania zacznę. Bo nie było tak źle. Co prawda dobrze też nie, ale zwalę na pogodę i moją pracę - jak miałam kiedy to padał deszcz, jak świeciło słoneczko to siedziałam w domu. A do roweru lampki dopiero sobie przywiozłam.
Rower został mi przywieziony stosunkowo niedawno, więc wycieczek rowerowych nie miałam za dużo, bo raptem dwie - 21,29km.
Spacerowałam/maszerowałam sobie przez 21km. Tutaj jest całkiem ok, chociaż jak zwykle mogło być lepiej.
Aktywności fizycznej miałam 17,17h - czyli całkiem sporo jak na mnie.
Powtórzeń w ćwiczeniu hantlami miałam tylko 1270. Mało. Tutaj poległam.
Czyli ogólnie nie jest źle, ale zadowolona z tego nie jestem. Tak samo jak z tego, że pod koniec miesiąca sobie podpalałam, ale niestety, miało to swoje powody.

Co do kwietnia, stwierdziłam, że blog nie tylko będzie typowym motywatorem fitnessowym, ale też i psychicznym. Taki lekki misz masz chciałam tutaj wrzucić. I mam kilkapostanowień na ten miesiąc, bo nie wiem jak się potoczą dalej moje losy:
1. Chodzić codziennie na nogach do pracy. Daleko nie mam, a zdrowie i pieniądze są ważne. 
2. Zrezygnować całkowicie z napoi gazowanych. Woda, herbata na plus. Kawa powinna iść w odstawkę, ale najpierw może skupię się na pepsi i innych :)
3. Systematycznie jeździć na rowerze. Codziennie po pracy chociażby godzinkę.
4. Pilnować swojego zdrowia.
5. Mierzyć się co tydzień. Najlepiej zacząć od niedzieli
6. Systematycznie ćwiczyć - nie tylko przez 15 minut, ma mi się pot po dupie lać.
7. Kupić sobie spodnie do jazdy na rowerze/ćwiczeń i nową koszulkę. 
8. Całkowicie zmienić sposób patrzenia na siebie i swoją przyszłość.