piątek, 26 lipca 2013

Motywacyjnie #1

Od czasu do czasu, no dobra - częściej niż od czasu do czasu, potrzebuję pooglądać motywacyjne obrazki. Jakoś tak, energii mi dodają. Uwielbiam przeto włazić na bloga fit and sexy. Kto nie zna, niech poznaje!
Ale o czym mówię? O tym, że mimo iż na blogu jakoś to słabo idzie, moja walka trwa nadal. Ostatnio się załamałam, że waga stoi w miejscu, ale.. centymetrowo i wizualnie jest mnie mniej.
Mam jedną swoją inspirację, która dodaje mi sił, ale.. potrzeba więcej, żeby przegonić lenia.
Dlatego motywuję się. O!

Mam cel! Dążę do niego. Ale przede wszystkim muszę chcieć, tak w środku. Nie mówić "chcę", wierzyć w to, że tego dokonam. Bo mam cel...Realny cel! Jeżeli inni mogą, to ja też, prawda? To siedzi w głowie. Wiem, że potrafię, że tego dokonam...!

P.S - rower wrócił z "naprawy". Muszę go znowu szybko popsuć ;)

poniedziałek, 8 lipca 2013

Podsumowanie czerwca + aktualizacja rowerowa.

Wiem, że długo nie pisałam, ale czerwiec to był taki dziwny miesiąc. Zacznę może od tego, że zajechałam rower na śmierć. Dosłownie. Mam rozwalone pedały, hamulce, koła, łańcuch i coś tam jeszcze ergo - poszedł do reklamacji. Niestety Pani chciała być mądrzejsza i wrzuciła nam gwarancję, a nie towar niezgodny z umową (co dla mnie jest korzystniejsze). Dzisiaj mija 14 dni roboczych a ja nadal nie wiem, co z moim rowerem! Na szczęście mam inne, fajne cudo. Lepszy - przerzutki, hamulce, rama, pedały. Więc wczoraj po pracy zrobiłam sobie małą rundkę. Niestety - rundkę krótką, bo tylko 18km, ale zawsze coś. Wcześniej w te miejsca wyjechać nie mogłam, wczoraj bez problemu (po pracy!). A że u nas dziki grasują, a wokół same lasy to.. Jeśli zarzucicie mi już małą kondycję - nie, kondycję nadal mam słabą, ale mogę ćwiczyć ją dalej, bo jak widzicie.. czerwiec był miesiącem lesera!

Wracając do podsumowania, było kiepsko, chociaż trochę lepiej niż w maju.
W maju nie biegałam ani razu, nie licząc świńskiego truchtu na przystanek.
Rowerem pokonałam 65,11km - mało, ale rower zdechł.
Hantlami machnęłam tylko 250 razy. Bardzo źle.
Aktywności fizycznej miałam tylko 5,12h
Ze spacerami też kiepsko, bo jedyne 6km zrobiłam.
Przysiady i pompki po 20. Reszty niet.
Tak, kiepsko było. Nie ma się więc co dziwić, ze dupsko urosło znowu...
I jak tutaj być fit?
No i znowu zaczęłam palić, jak roweru nie było :( Cóż, będzie lepiej - musi być!