poniedziałek, 17 czerwca 2013

Nocna jazda na rowerze (:

Od trzech dni szaleję na moim mustangu :) Dopiero od trzech, bo niedawno wrócił z serwisu (tak, nowy rower), bo coś z przerzutkami i hamulcami ma nie tak. No nic. Pierwsza jazda była taka sobie, ale dzisiaj (znaczy w niedzielę), było cudownie. Po pracy kumpela wyciągnęła mnie na przejażdżkę. Miało być krótko, na chwilę i blisko, bo zmęczona jestem.. Wyszło 20km, przez kamieniołom i nad zalewem. A potem cudowna nocna jazda asfaltem do domu. Jestem zmęczona, spocona, brudna i przeszczęśliwa. A na dodatek kilka zdjęć - zabawa światełkami i długimi czasami naświetlania.
Me gusta!




6 komentarzy:

  1. 20 km? słabiutko;p ja też nocą jeździłam ale na rolkach i pokonałam ponad 42 km:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli uważasz, że po iluś tam lata braku ruchu, po X godzinach w pracy i dopiero trzeciej jeździe na rowerze, w takich a nie innych warunkach 20km to mało, to trudno. Dla mnie to bardzo dużo. Co innego jeździć z górki 20km a co innego pod górę. :P

      Usuń
  2. Jest dobrze. Sport daje ukojenie i wielką ilość endorfin, jeżeli chodzi o kilometraż to przecież 20 to nie jest mało. Mój tyłek by tego nie wytrzymał, bo mięśnie pewnie tak :)
    Fajne zdjęcia. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie to sporo;) Też zmagam się z pokonaniem lenistwa i zbędnych kilogramów, ale po 15km wysiadam;p

    OdpowiedzUsuń
  4. ale świetne zdjęcia ;)
    Też już kilka rowerowych przejażdżek mam za sobą ale tak po ok.6km ;) A teraz niestety pogoda nie dopisuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, zapraszam na bloga http://biale-rekawiczki.blogspot.com/ . Dziewczyna próbuje zorganizować dodatkowe spotkanie dla blogerek, które prędzej się nie dostały. Może się nam uda. Co o tym sądzisz? Jednak trzeba by było to rozgłośnić :)

    P. S Nie znam dziewczyny ani bloga, nie promuje go :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze i za wsparcie, jakie mi okazujecie. To dla mnie bardzo ważne.