wtorek, 31 marca 2015

Podsumowanie marca

Cześć Moi Drodzy :)
Marzec się kończy, czas na podsumowanie planu marcowego. Od razu biję się w pierś - nie wyszło do końca. Wręcz powinnam powiedzieć, tylko niektóre rzeczy udało mi się zrealizować.

Plan na marzec był następujący:
* min. 3kg mniej - niestety, udało mi się zrzucić tylko 1,7kg. Zważywszy na moją walkę z wahaniami wagi nie jest to aż tak zły wynik. Ale mogło być lepiej. Wina mojego nieregularnego jedzenia, podjadania na szybko i braku czasu - mocno do poprawy!
* min. 60km przechodzonych - tutaj mi trochę zabrakło. Ostatnio pogoda nas nie rozpieszczała, ciągłe deszcze nie zachęcały do spacerów. Ogólnie zrobiłam 56/60km. Jest dobrze.
* min. 1000 machnięć hantlami.- tysiąc przekroczony. Ale uważam, że to jest stanowczo za mało. Nie ćwiczyłam codziennie, a na biuście, wzmocnieniu ramion i barków ostatnio bardzo mi zależy. I chociaż 1140 powtórzeń zrobiłam, to jest to zdecydowanie za mało.
* min. 500 przysiadów zrobionych - przysiady całkowicie odpuściłam. Zrobiłam ich jedynie 110. Stanowczo za mało.
* min. 10h ćwiczeń w miesiącu - No tutaj ogólnie nie jest źle, bo samej aktywności fizycznej w formie różnych ćwiczeń miałam aż 16h. Jest dobrze.
* odstawienie coca coli cherry w pracy (bo tylko w pracy piję gazowane) - poległam. Ograniczyłam, ale poległam. No i pepsi to przecież nie cherry coke. Durnowate myślenie.
* w połowie marca (jak pogoda pozwoli, a wierzę, że pozwoli) rozpocząć sezon rowerowy - min. 50km na rowerze - ani kilometra. Rower jak stał, tak stał i się kurzy. Nie ma znaczenia to, że kiedy było piękne, cieplutkie słoneczko a pogoda w sam raz to siedziałam w pracy.
* przełamać barierę i zacząć biegać (najpierw marszobiegi, potem próby biegania) - podjęłam pierwszą próbę. I myślę, że będę podejmować te próby coraz częściej.

Ogólnie marzec był złym miesiącem. Ciągła praca, wieczne zmęczenie, dziwne zmiany, deszcz i zimno. Nie mam osiągnięć takich, jak sobie zaplanowałam, a były to jasne plany. Po drugie, nie mogę powiedzieć, że mi się chciało - wręcz przeciwnie. Czasami wolałam siąść na pupie, obejrzeć film i mieć gdzieś, że mogłabym wyjść na rower. A mogłabym. Fizyczne zmęczenie nie jest takie złe.

Dobra, trzeba szykować plan na kwiecień. Tym razem się uda!

środa, 25 marca 2015

Jestem leniem.

To jest okropne. Nie ważne jak bardzo łatwe cele sobie postanowię, mój entuzjazm spada do minimum po kilku dniach. Jestem leniem. Co prawda wymówką jest ciągła praca, ale akurat przechodzone km idą mi ładnie. Do końca miesiąca zrealizuję cel. Więc problem jest we mnie.
Jeśli chodzi o rower, pogoda ładna, ale mnie się dupy nie chce ruszyć. A potem narzekam.
Co do zgubionych kg. Jestem w połowie, waga nie chce mi ruszyć (właściwie jej się nie dziwię), bo za mało jem. Już niedługo robię podsumowanie, a tutaj nie ma się czym chwalić.
Najgorsze, że ja to widzę, ale jak przyjdzie co do czego, to odpuszczam.
Co jest ze mną nie tak?!


piątek, 6 marca 2015

Plan na marzec

Jako, że znowu postanowiłam porządnie się za siebie zabrać, od lutego mam już małe sukcesy. Pierwsze 1,5kg stracone, wolno bo wolno ale raz na zawsze.

Mój plan na marzec wygląda następująco:
* min. 3kg mniej.
* min. 60km przechodzonych
* min. 1000 machnięć hantlami.
* min. 500 przysiadów zrobionych
* min. 10h ćwiczeń w miesiącu
* odstawienie coca coli cherry w pracy (bo tylko w pracy piję gazowane)
* w połowie marca (jak pogoda pozwoli, a wierzę, że pozwoli) rozpocząć sezon rowerowy - min. 50km na rowerze
* przełamać barierę i zacząć biegać (najpierw marszobiegi, potem próby biegania)

To mój plan minimum na marzec. Koniec opierdalania się, bo figura i zdrowie z powietrza się nie biorą.
Zdrowiej jeść zaczęłam. Więcej ryb, więcej drobiu, więcej gotować, więcej warzyw.

Co piątek planuję się ważyć. Myślę, że codziennie nie ma sensu, a jednak da mi to kontrolę nad tym co i jak. I raz na tydzień pomiary. To też ładnie kontroluje. I nie ma że boli.
Mam ogólnie kilka celów, do których chcę zejść. Wiem, że mi się uda. Może z lekkim poślizgiem, bo nie wiem jak ciało będzie reagować, ale do końca roku chcę jakieś 15kg zrzucić. Skoro inni potrafią, to dlaczego ja nie?
Trzymajcie kciuki!