Hej!
Koniec wakacji zbliża się nieubłaganie, a ja dopiero teraz mam urlop. Właściwie, dzisiaj mija jego połowa. A ja już przeżyłam dość intensywny wypad nad morze. Tego właśnie mi było potrzeba. Pojechałam bez konkretnego celu, bez miejsca docelowego innego niż polska plaża. Nie ważne gdzie, byleby poczuć morską bryzę i słone fale. Zakotwiczyłam w Darłowie, bywałam w Dąbkach i Koszalinie, spacerowałam po plażach, które nie wiem gdzie były, oglądałam piękny zachód słońca, bo wschód zawsze był wśród chmur. Żaglowałam po jeziorze i jadłam morskie ryby. Przechodziłam kilkanaście kilometrów dziennie, wte i nazad, by chłonąć wszystko. A katalog ze zdjęciami sprawił, że musiałam dokupić nową kartę microSD, bo już nie miałam miejsca. Pogoda taka sobie, czasem słońce, czasem deszcz, dużo mgły, niesamowity wiatr. Ale właśnie tego było mi potrzeba. Tak krótko i intensywnie. Opalone mam tylko stopy. Bo ja odbijam słońce. Ale uśmiech na twarzy i taka lekkość w duszy zostanie mi na dłużej. To dopiero początek moich wędrówek. Wstrzymywałam się z tym lata, bo ciągle coś. Teraz? Postawiłam wszystko na jedną kartę - bo czemu nie? Bo życie zbyt krótkie, by się tylko przejmować i martwić. Bo czasami potrzeba zrobić reset i na nowo odpalić swoje wewnętrzne ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarze i za wsparcie, jakie mi okazujecie. To dla mnie bardzo ważne.