Nienawidzę mieć okresu, bo wtedy się rozleniwiam, wszystko mnie boli, czuję się nieatrakcyjna i ostatnią rzeczą na którą mam ochotę to ćwiczenia. Wolałabym siąść i wpieprzać czekoladę. Albo ostre chrupki Lay's.
A dupa rośnie...
W kwietniu ćwiczenia szły po japońsku - jakotako. Czas to poprawić.
Typowego marszu zrobiłam tylko 28km. Nie liczę dystansu do i z pracy.
Machnęłam hantelami 2205 razy. Muszę kupić większe obciążenie.
Przysiady szły mi opornie, tylko 230 razy.
Pompek tylko 50.
Aktywności fizycznej (inne ćwiczenia) miałam tylko 5 godzin.
Podsumowując - było źle. Ale nadszedł maj. Wyniki zostaną poprawione. Muszą. Za pewne rzeczy zabieram się jak sójka za morze, inne idą mi całkiem dobrze, zważywszy na moją pracę i szkołę.
I powoli wypędzam lenia.
Dodatkowa motywacja? Ajj, zauważyłam poprawę dupencji i ud! Fajnie mi się skóra wygładziła. :)
No to do roboty, Mirielka, do roboty!
bedzie lepiej :*
OdpowiedzUsuńPowodzenia w maju:)
OdpowiedzUsuńSuper, że widzisz już efekty ;)
OdpowiedzUsuńZrobiłaś więcej niż ja od początku roku... :D A dupa rośnie - dobrze powiedziane :D
OdpowiedzUsuńW maju będzie lepiej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z wizażu ;)