Ciągle sobie narzucam jakieś cele, pełen zapał dwa dni a potem? Potem powrót do starych i bardzo złych nawyków. Zanim się przeprowadziłam do Wrocławia, to prawie dzień w dzień jeździłam na rowerze czy byłam na spacerze i ćwiczyłam. Efekt wizualne, wagowe i obwodowe były. A potem? A potem zmieniłam miejsce zamieszkania - szybkie jedzenie, bo czasu brak na śniadanie, śmieciowe jedzenie, praca w dziwnych godzinach więc i zero ochoty na ćwiczenia, albo ćwiczenia nieregularne.
A nie wróć, jakie ćwiczenia? Przysiady, trochę aktywności, ale to nic. Wróciły złe nawyki, wróciło lenistwo. Wróciła waga i wymiary, może nie aż tak drastycznie, ale jest źle i nie chcę na siebie patrzeć.
Mój rower znowu wylądował na gwarancji w naprawie, więc nie mam tego "mojego" drugiego. Więc nie jeżdżę tak często. Pada deszcz? Brak ubrań ergo znowu rower w odstawce. Nieregularne godziny pracy? Siłownia i fitness odpadają. Zawsze znajduję wymówki. ZAWSZE. Aż mi się żal robi samej siebie. Bo szkodzę sobie niesamowicie.
Ale jest coś, co sprawiło, że obiecałam sobie i nie tylko sobie pewną zmianę. Ktoś cholernie mi bliski, przyjaciel, bratnia dusza i.. ktoś znacznie ważniejszy, wyjeżdża. Wyjeżdża do Irlandii.
Chcę żeby był ze mnie dumny. Chcę też, aby moja tęsknota zamieniła się w coś pożytecznego. Żebym w końcu zaczęła realizować siebie.
Powiedziałam mu "za pół roku mnie nie poznasz". I tego słowa dotrzymam.
Tylko nie chodzi tutaj o samo ciało, chociaż ono dawało mi pewność siebie. Chodzi też o mój charakter, o mój rozwój.
Proszę o doping. I o baty, gdyby ktoś zauważył, że się opierdalam.
Załatwiam sobie abonament OK system, bo siłownie i fitnessy we Wrocławiu są dosyć drogie, mam zamiar w sobotę utopić smutki na siłowni, znaleźć bratnią duszę do ćwiczeń. Żeby mnie też motywowała.
Za pół roku nie obiecuję sobie bóg wie czego. Za pół roku chcę, aby te zmiany były widoczne, ale na tym się nie skończy. To jest chyba moje najwazniejsze postanowienie.
Powrót do zdrowego odżywiania i przede wszystkiem - regularnego. Powrót do aktywności fizycznej, ćwiczenia, modyfikacja własnego ciała. I realizowanie się krok po kroku.
Żebym mogła powiedzieć "jestem z siebie dumna"